niedziela, 20 lipca 2014

Porządek

Nie mogę powiedzieć, bym była pedantyczna, ale lepiej mi się żyje w czystym i uporządkowanym domu. Gdy mam mało rzeczy i względnie wszystkie na swoim miejscu, to dbam bardzo, żeby coś nie zakłóciło tego ładu. Zmywam zastawę stołową i od razu odkładam na miejsce. Tak mam, np. w przyczepie kempingowej podczas wakacji. Jak w pudełeczku: talerzyki, szklanki, sztućce wszystko ma swoje miejsce. Zmywam na bieżąco, bo nie ma gdzie składować brudnych naczyń. Łóżka pościelone. Kosmetyki i leki równo poustawiane.

Ale w domu... odkąd są Dzieci to zupełnie nie mogę sobie poradzić z utrzymaniem porządku. Jedynie pranie udaje mi się ogarnąć. Także gotowanie i zmywanie naczyń leci na bieżąco. Ale wszędzie leżące zabawki, kartki papieru z rysunkami, kredki świecowe i ołówkowe, elementy z jajek niespodzianką, klocki: drewniane, plastikowe, Lego Duplo, traktorki, ciągniki, betoniarki, samochodziki, pociągi... mnóstwo zabaweczek. I "obrastamy" w te zabawki, choć większość zwykłych plastikowych zabawek, które Dzieci dostają oddaję w dobre ręce maluchów, które raczej nie mają się czym bawić. Jednak, mimo wszystko zostaje tego sporo. I medal temu, kto mi podpowie, jak się w tym zabawkowym chaosie ogarnąć, by dom wyglądał jak dom, ale nie kosztem dzieci, bo przecież bawić się czymś muszą.

Moim wstydem jest też jeden pokój, który kiedyś (gdy studiowałam i potem pracowałam w domu) był miejscem nauki i pracy. Kilka regałów z książkami, biurko - miejsce do pracy, komputer. Na półkach ustawione pudełeczka z ważnym rachunkami, segregatory z dokumentami. Tak było kiedyś. A dziś ledwo można tam wejść. Kartony po butach dzieciaków, materiały plastyczne, którymi można obdzielić przedszkole. I wiele innych drobiazgów, już nieposegregowanych, tylko układanych w pośpiechu na rozpadających się kupkach, bo segregatory i pudełeczka pękają w szwach, a ja nie mam czasu... a dziś przyznam się, że już nawet chęci, żeby doprowadzić to do porządku. Pokój woła RATUNKU, dlatego omijam go łukiem :( A naprawdę chciałabym to uporządkować, tylko tak żal wiele rzeczy wyrzucić. Jestem naiwnie sentymentalna :( a tu potrzeba "twardej ręki".

4 komentarze:

  1. U mnie tak samo. Ja mam 2 dzieci w tym córkę bałaganiarę. Gdy posprzątam to za góra 30 min jest to samo. Też już nie mam chęci do sprzątania, bo to taka syzyfowa praca się zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak nie posprzątasz to góra bałaganu Cię przerośnie :)

      Usuń
  2. Ja niestety też mam ten sam problem. Macierzyństwo nie idzie w parze z porządkiem, który był u nas w domu zawsze bezbłędny :) życzę powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choć znam domy, gdzie zabawek prawie nie widać. Aż się dziwię, że mieszkają tam dzieci. Może trochę starsze. Najwięcej bałaganu jest chyba przy maluchach. Mam nadzieję, że za kilka lat wszystko wróci do normy, czego i Tobie życzę :)

      Usuń