poniedziałek, 14 lipca 2014

Różnice charakterów

Właśnie Synek zasnął i słodko śpi za ścianą. Już zapomniałam, jak to jest mieć jedno dziecko w domu. Mam teraz więcej czasu dla siebie. Mam też czas na rzeczy, których nie mogę robić, gdy są tu obydwoje. Dziś np. podczas popołudniowej drzemki pstryknęłam Synkowi kilka zdjęć. Oj, już dawno tego nie robiłam. Pierworodna zdjęć ma mnóstwo, Synek jest pod tym względem poszkodowany ;)

Siedząc i patrząc jak Synek usypia pomyślałam o tym, jak moje dzieci są różne.

Córka
Gdy się urodziła wydawało mi się, że niestety nie pasujemy do siebie charakterami. Była dzieckiem wymagającym, do tego z problemami zdrowotnymi. Nadwrażliwa na bodźce, światło, hałas. Płakała przez trzy miesiące bez przerwy (przyczyny wyjaśniły się później). Później nam to wynagrodziła, bo nie płakała już prawie nigdy. Gdy była malutka i taka płacząca, życzyłam sobie, żeby była choć trochę spokojniejsza i pogodniejsza. Ja jestem wrażliwa, nawet bardzo. Podskakiwałam na każdy szmer dochodzący z dziecinnego pokoju. Zrywałam się na każdy płacz. Dociekałam, co może dolegać tym razem. Byłam całkowicie przemęczona i wyczerpana. Można powiedzieć - byłam wrakiem Matki. Do tego sfrustrowana ciągłym myśleniem o przyczynach płaczu. Po magicznych trzech miesiącach Córka stała się najpogodniejszym dzieckiem pod słońcem. Chętnie przebywała w towarzystwie innych dzieci, jak i dorosłych. Była odważna i kontaktowa. Szybko nauczyła się mówić, miała niewiele ponad rok i już składała pierwsze zdania. Dużo z nami podróżowała i wszędzie odnajdywała się bez problemu. Nadal nie mogła spać w widnym pokoju, a najmniejszy szmer (np. zamykanych drzwi) ją wybudzał. Ale za to była niezwykle empatyczna. Na placu zabaw, gdy ktoś się przewrócił, biegła pogłaskać, żeby nie płakał. Gdy któryś z domowników się uderzył, zaraz całowała to miejsce, nieważne czy miejscem stłuczenia była noga, ręka czy głowa. Podczas kłótni przychodziła i prosiła by nie krzyczeć i się szybko pogodzić. Nigdy nie wyrywała dzieciom zabawek. Nie biła, nie szczypała, nie gryzła. Agresja wobec drugiego jest obca jej wrażliwej naturze. Czasami słyszałam komentarze: "Taka mała, a jaka dojrzała".

Dziś myślę, że pasujemy do siebie idealnie. Jesteśmy bardzo podobne z charakteru i zachowania. To samo nas wzrusza, cieszy i smuci. Wiem, dlaczego jest jej przykro, dlatego szybko mogę udzielić psychicznego wsparcia. Myślę, że to wielki dar, gdy Matka bez chwili zawahania potrafi pomóc swojemu dziecku w potrzebie.
Bywały momenty, kiedy wszystkie "Ciocie Dobra Rada" z niesmakiem komentowały styl mojego wychowania - uważny i cierpliwy. W kółko słyszałam: "za bardzo się nad nią litujesz", "musi poznać życie, jakim jest", "co to znaczy, że dziecko nie chce samo zasypiać". Puszczałam te uwagi mimo uszu. Bolały, podważały moją intuicję, ale nie wpływały na zmianę w stosunku do Dziecka. Nie uważam, żeby zaspokojenie fundamentalnej potrzeby bliskości było czymś nienaturalnym. Dziś mam w domu cudowną, empatyczną dziewczynkę, bardzo dojrzałą, jak na swój przedszkolny wiek. Dziękuję Bogu z całego serca, że mnie obdarzył taką Córką.

Syn
Choć jeszcze malutki już widzę, że jest zupełnie inny. Coś sobie umyśli, i dąży do celu nie oglądając się za siebie, ani wokół siebie. Widzi zabawkę, którą chce mieć, i choćby była w samym rogu pod łóżkiem, to wczołga się, wturla, wtoczy, ale posiądzie. Zawsze cel swój osiągnie. Jeśli nie, to się złości, krzyczy i piszczy. Ma w zanadrzu cały arsenał dźwięków. Wydaje mi się, że ma naturę dominującą. Niełatwo się podporządkowuje. Trzeba mu w kółko powtarzać, że czegoś nie można, aby za 10 minut znów powtórzył niepożądane zachowanie. Osoby obce nie są dla niego autorytetem i w ogóle nie słucha, gdy mu czegoś zabraniają. Kiedy perswazja nie pomaga, zabiera zabawki siłą. Nie wiem, jak to się dzieje, ale wszystko psuje. Nie pamiętam, żeby córka coś zepsuła. A Syn dziś na koncie ma: połamanie moich okularów przeciwsłonecznych, rozbicie Męża lampki rowerowej, oderwanie kół od pociągu. Po drodze mieliśmy też niestety większe straty. Nie robi tego intencjonalnie, chce raczej sprawdzić, co jest w środku samochodzika i odgryza drzwi, czy okulary wejdą na piłkę (jak już wiemy - nie wejdą). Jest ciekawy świata. Myślę, że w przyszłości będzie mu w życiu łatwiej niż Córce.
Oczywiście mogę się mylić, bo to na razie to mały, papuśny bobasek. Zobaczymy co czas pokaże.

Staram się mieć oczy szeroko otwarte, tak by jego dominująca natura nie zapędziła w szary kąt delikatnej natury Córeczki. By Córka nie nauczyła się, że aby przetrwać trzeba być uległym i ciągle ustępować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz