środa, 4 czerwca 2014

Czas i sen

Kiedyś miałam mnóstwo czasu na czytanie, surfowanie po internecie, przeglądanie katalogów wnętrzarskich, pisanie e-maili. Co mnie naprawdę wkurzało. Ileż można. Co z tym czasem robić. Są wznioślejsze chwile w życiu. Na które niecierpliwie czekałam. W marzeniach widziałam siebie z mężem i z dziećmi, jak jeździmy na rowerze...leżymy na kocu na łące w ciepły letni dzień... bawimy się na dywanie.
Dziś mam męża i małe Skrzaty, i kompletny brak czasu na czytanie, internet, na swoje zainteresowania.

Kiedyś najważniejszy był sen, przynajmniej 8 godzin w ciągu doby, a z reguły nawet 10. Teraz, wieczorem wymykam się do swojego świata. Czytam, dopóki głowa nie opada, a powieki się nie skleją.  Sen - to marzenie. Może 6-7 godzin na dobę. A jutro: niewyspanie, drażliwość, otępienie. Ale za nic w świecie nie oddam tych kilkudziesięciu minut samotności, gdy nikt ode mnie nic nie chce. To czas mojego relaksu. 
I tak przecież, przynajmniej raz w nocy, mały Skrzat obudzi mnie rykiem i zasygnalizuje swoją potrzebę bliskości. Tak więc może czas iść spać... Eeee, nieee... jeszcze chwilunię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz