środa, 10 czerwca 2015

Matka, która jest we mnie, przeżywa.

Matka, która jest we mnie, przeżywa... Starsza wyjechała z dziadkami na wakacje, do kraju ich młodości. Przez kilka dni wcześniej była nieswoja. Nerwowa. Gdy przyszedł moment wyjazdu, wzięła plecak  i poszła do samochodu nie oglądając się za siebie.
Gula mi stanęła w gardle, a w oku zakręciła się łza. Jak nigdy wcześniej - poczułam się "Matką". Moje dziecko pojechało tak daleko. Pojechało beze mnie. Ona ma dopiero 5 lat.
Matka we mnie cieszy się z tego milowego kroku. Ale też przeżywa rozstanie. Kołomyja emocjonalna.
Dopiero teraz kapią łzy.
***

Dzwoniła... Dojechali. Fajnie, ciekawie, zupełnie inaczej niż u nas. Rodzina się cieszy. Świętują. Tęskni. "Mamo chciałabym, żebyś tu była ze mną". "Tak, Babcia bardzo się stara".
I medal dla mojej Mamy za odwagę.

4 komentarze:

  1. Zupełnie się nie dziwię, że tak mocno przeżywasz tę Waszą rozłąkę. Ja czuję się nieswojo nawet kiedy mam zostawić Bąbla pod opieką dziadków albo samego Męża, żeby - dajmy na to - wyjść na chwilę do sklepu po swoje babskie zakupy. Taki daleki wyjazd to musiało być dla Was naprawdę spore wyzwanie, ale podołacie, a potem - na maksa stęsknione - pewnie nie będziecie się mogły sobą nacieszyć ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze gratuluję odwagi, ja nie wiem czy usiedziałbym na tyłku, ale wiem wiem kiedyś musi być ten pierwszy raz. 5 lat to dużo i mało jednocześnie. No ale Twoja Mama to faktycznie powinna dostać medal, że wzięła na siebie taki ciężar, jednak to duża odpowiedzialność. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. No duża odpowiedzialność i jak się okazało trzeba mieć szerokie rękawy do ocierania łez Wnuczki. Najważniejsze, że dały radę :)

    OdpowiedzUsuń