W ubiegłą niedzielę rozmawiam z Lulkiem.
Ja: Luluś, idziesz dziś ze mną do Kościółka.
Lulek: Nie, baldzo.
Ja: Luluś, ale dziś niedziela.
Luluś: Lacej nie.
Po 20 minutach. Czas wyjść, więc zagajam. Luluś, w Kościółku będzie Przemek i Franek.
Lulek ochoczo: No dobla. Idę.
***
Ten mój dwulatek wie, jak powiedzieć NIE :)))
Ty to masz dar przekonywania :) Jak widać, wystarczy użyć odpowiednich argumentów ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńGrunt to siła argumentu :)
OdpowiedzUsuńHa, ha... dobrze, że mama wie jakiego argumentu użyć :)
OdpowiedzUsuńNo tak. A ostatnio na wypadzie Mazurowym, czytałam Swoim Biblię dla Dzieci - takie stare opracowanie, w opowidaniach. Tak w porze odpoczynku w ciągu dnia. Lusia to uwielbia. I teraz Lulek wszędzie szuka Jezusa :) i pyta czy to jest Jezus pokazując na różnych panów z brodą i dlugimi włosami. I też się uważnie przygląda Matce Boskiej, bo ją w kilku miejscach wypatrzył, choć to nie była Ona.
OdpowiedzUsuńNiestety w Kościele jest dość głośny i niektórzy patrzą na mnie wzrokiem, że powinnam wyjść, bo zakłócam modlitwę... Ale każdy się modli, jak umie. Moje Dzieciorki na razie tylko na głos :)