Córka wróciła z wojaży. I co się okazało, bardzo za nami tęskniła. Wszystkie zapewnione atrakcje nie miały swojej mocy, bo nie było NAS. Kilkakrotnie chciała do domu, co było niewykonalne. Sporo zwiedziła i mam nadzieję, że pozostanie w jej pamięci. Wróciła jakaś starsza i dojrzalsza. A to tylko tydzień.
Gdy zapytałam, czy się cieszy, że pojechała, odpowiedziała: "cieszę się, że wykorzystałam tę szansę, żeby zobaczyć xxx. Wiem też, że lubię latać samolotem". Hmmm.... cóż za wypowiedź.
A w dniu przyjazdu wielka radość rodzeństwa po długiej rozłące. Radość trwała do wieczora, kiedy to zaczęli się "naparzać" o pamiątki z podróży. I wróciła nasza dobrze znana rzeczywistość :D
Gdy zapytałam, czy się cieszy, że pojechała, odpowiedziała: "cieszę się, że wykorzystałam tę szansę, żeby zobaczyć xxx. Wiem też, że lubię latać samolotem". Hmmm.... cóż za wypowiedź.
A w dniu przyjazdu wielka radość rodzeństwa po długiej rozłące. Radość trwała do wieczora, kiedy to zaczęli się "naparzać" o pamiątki z podróży. I wróciła nasza dobrze znana rzeczywistość :D
Ach, te rodzeństwo :)
OdpowiedzUsuńDobrze pamiętam te klimaty z dzieciństwa :)
UsuńJak widać takie rozłąki czasem wychodzą na dobre. Dobrze jest zatęsknić. Pamiątki całe, czy ucierpiały przy "naparzaniu"? Buziaki
OdpowiedzUsuńLuśka zastawiała je swą piersią przed barbarzyńcą. To są już "amulety przeszłości" ja mawia nasza podróżniczka :D
UsuńFajne są takie rozstania, sama pamiętam z dzieciństwa, że po powrocie do domu z wyjazdu nacieszyć się nie mogłam :) i ta radość z widoku domu, rodziny ...... na chwilę, by po jakimś czasie stoczyć bój z siostrą o miejsce przy stole :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Ja jeszcze pamiętam, że jak wjeżdżaliśmy na naszą ulicę to zawsze miałam wrażenie, że się wszystko zmieniło, że jest jakoś inaczej. A miejsca przy stole mieliśmy ustalone i nie było kłótni. Byłam starsza i wredna i moje było przy kaloryferze. Za nic go nie oddawałam. Co ciekawe u nas w domu też dzieci pilnują swoich miejsc przy stole...
UsuńWypowiedź Lusi faktycznie bardzo dojrzała i rzadko spotykana z ust tak młodej osóbki :) Masz naprawdę świetne dzieci - i nawet to "naparzanie" ma w sobie coś uroczego w ich wykonaniu :)
OdpowiedzUsuńLuśka to taka stara dusza czasami.... A dzieci mam bardzo żywiołowe, jak kogoś zapraszamy to boję się, że już nie będzie chciał wrócić...
OdpowiedzUsuń