Dziś niespodziewanie, i chyba wbrew oczekiwaniom nadeszła Jesień. I to nie ta piękna, z czerwonym słońcem na linii horyzontu i zimną rosą na trawie o poranku. Lecz smutna, dżżysta, szara Osmętnica.
Cały dzień lało. Aż nie chciało się nigdzie wychodzić. I już poczułam, że niestety, ale lato się kończy... za szybko.
Cały dzień lało. Aż nie chciało się nigdzie wychodzić. I już poczułam, że niestety, ale lato się kończy... za szybko.
Oj za szybko, za szybko.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ta piękna jesień dopiero przed nami...
Właśnie jesień kojarzy mi się ze zbieraniem kasztanów z Lunią, z robieniem kolaży z liści i spacerami w lesie... Wczorajszy deszcz (a padało u mnie calusieńki dzień) wyprowadził mnie z równowagi... Jestem chyba meteopatą ;)
UsuńU mnie też dziś jesiennie. Ale pozytywnie...zbieraliśmy za domem czarny bez, śliwki i jabłka. Jeszcze będzie lato. Wierzę w to :)
OdpowiedzUsuńBuziak optymistyczny :)
No dziś już lepiej. Słonecznie :) Rano wybrałam się z dziećmi na spacer. Ale trzeba się cieszyć z końcówki lata, bo nie wiadomo kiedy się skończy. Łapać każdą słoneczną chwilę.
UsuńA Wy to na przetwory pewnie zbieracie? Ja kiedyś robiłam kompoty (też mam jabłonkę), ale teraz to zjadamy na bieżąco...
Śliwki i jabłka na bieżąco, ale czarny bez na sok :) Już jest gotowy. Moja teściowa jest pod tym względem wspaniała. My przywozimy materiał - ona przerabia :)
Usuń